Główny bohater przez cały film idzie przez pole i sprawdza jakość zboża. Po udanej bitwie odrzuca posadę na dworze Cezara by wrócić do domu i prowadzić gospodarstwo. Gdy wraca do domu, na wieś, okazuje się, że inny rolnik zniszczył jego uprawy. Żądny zemsty szuka zleceniodawcy. W tym celu wciela się w rolę gladiatora i trafia przed oblicze następcy Cezara. Nieporozumienie! :)
Uzasadnij co jest nie tak w mojej recenzji. Chyba tylko zapomniałem wspomnieć o rydwanie napędzanym butlą gazową. To przecież science-fiction. Gdyby rydwan odleciał to mielibyśmy Gwiezdne Wojny: Rolnik szuka nowej żony xD
Co tu uzasadniać?
"Główny bohater przez cały film idzie przez pole i sprawdza jakość zboża."
Sceny, gdzie idzie po zbożu nie trwają nawet minuty filmu.
"Gdy wraca do domu, na wieś, okazuje się, że inny rolnik zniszczył jego uprawy."
Niezgodne z fabułą filmu.
Beznadziejny dyskutant jesteś. Zaznaczyłem fragmenty. Nie potrafisz ich obronić.
Gość napisał swoje zdanie o tym (przeciętnym) filmie, a ty go od trolli wyzywasz. Głupota. I ta konieczność argumentowania. Po co? Nie podoba się i kropka. To nie szkoła, ani sala sądowa, żeby argumenty podawać, albo coś uzasadniać lub udowadniać.
Super opinia, szacun! Napisał gość, który słabej "Drodze bez powrotu" daje 7/10, a fenomenalnemu "Gladiatorowi" 9/10 i nie podał żadnych LOGICZNYCH argumentów.
Zero poczucia humoru, ludzie, co z Wami? Logicznie rzecz ujmując nie znoszę tego filmu, bo do znudzenia ciągano nas na niego na szkolne wyjścia do kina. Ile razy można oglądać to samo... Ale ok, to tylko moje odczucie i wyjaśnienie dlaczego pozwoliłem sobie na ironiczną opinię na temat tego filmu. Dodam jeszcze, że napisałem do filmwebu z prośbą o skasowanie tego żałosnego wątku, bo urażam uczucia zacne wielmożnych fanów filmu Plaplator, Ave, bez pozdrowienia
Mnie do kina na ten film nikt nie ciągał, a wciąż uważam go za fabularnie słabego. Zupełnie szczerze, nie ironicznie. Zdjęcia i kostiumy cudowne, muzyka - przepiękna, ale co z tego, kiedy to tylko kolejny motyw równie płytki jak komiksowe historie, gdzie jeden bohater cały świat ratuje? Zróbmy postać głównego nieskazitelnego bohatera, zabijmy złego cesarza, oddajmy władze w ręce skorumpowanego Senatu i wszyscy Rzymianie z dnia na dzień będą wolni i szczęśliwi! Że też nikt na to nie wpadł w prawdziwej historii, tak proste rozwiązanie tylu ludzkich problemów.
Po cóż zawracać sobie głowę problemami społecznymi, kwestiami, że Cesarstwo opiera się na podboju i niewolnikach. Ważne, że mamy piękne sceny batalistyczne i amerykańskie freedom zwycięża.
Przecież to lud chciał tych walk. Klaudiusz i Marek Aureliusz byli przeciwni walkom na arenie, jednak żaden z nich nie zdecydował się na ich zakazanie. Byłoby dla nich to samobójstwem :)