filmie? A weź że się się zdecyduj. Czy niedopowiedzianą opowieścią o człowieczeństwie (w negatywnym naturalnie człowieczeństwa znaczeniu) czy obrazem dla amerykańskiej młodzieży, która wciąż wie za mało o niemieckich obozach? Świetne zdjęcia, świetna muzyka, świetny pomysł, ale uczucia mam po sensie jednak ambiwalentne bardzo. Z jednej strony film chce być subtelny z drugiej w ogóle nie jest. O dobrych kilka scen jest tu za dużo, scen, które tłumaczą widzowi rzeczy, których i tak by się widz domyślił. Scena z teściową w środku nocy, scena z futrem, z myciem się po kąpieli w rzece. Dobre to jest jako opowieść o nadrzędnej roli niemieckiego ordnungu, ale bo ja wiem, lepiej poczytać o tym u Kempowskiego , może i niezłe jako historia o wyparciu i o rodzinie funkcjonującej w ekstremalnych warunkach, ale jednak nużące na dłuższą metę, słabe jest to jako kolejny film o obozie, trochę już ich było. No i aktorsko, rola główna kobieca świetna, ale męska, Friedel naprawdę dobry w jednej scenie. Jęczę, narzekam, bo spodziewałem się więcej, inaczej, lepiej, a wiadomo jak to jest z rozczarowaniem.