Czy ktoś mógłby nauczyć polskich aktorów wyraźnej wymowy? Tudzież dźwiękowców lepszego głosu? Jestem już zmęczona tym, że niektóre sceny muszę oglądać trzy razy, żeby wyłapać pojedyncze słowa z bełkotu (że niby tak naturalistycznie chyba), a czuję się upokorzona, gdy miejscami muszę włączać napisy do wypowiedzi w moim języku ojczystym, bo inaczej nie wiem, o czym do mnie rozmawiają…
Ze mną jest to samo!NIE MAM PROBLEMÓW ZE SŁUCHEM,bo lektora czytającego przy zagranicznych filmach rozumiem doskonale!dzięki Bogu Canal + emituje napisy! Wstyd dla polskich aktorów i dżwiękowców!
Ty tak na serio? Przeciez lektor jest nalozony na orginalna sciezkie dzwiekowa, wiec co ty chcesz tu porownywac ? Probowalas kiedys ogladac film w orginale bez napisow i lektora?
Ja oglądam często filmy w oryginale po angielsku bez napisów ani niczego. I o ile nie pojawia się jakiś szczególny slang to jestem w stanie bez problemu wszystko zrozumieć. Z kolei większość polskich filmów ma tak źle zrobioną ścieżkę dźwiękową, że zdarza mi się do nich podłączać napisy, bo aktorzy czasem mówią średnio wyraźnie (serio, problemy z dykcją u naszych aktorów, szczególnie tych młodszych, to czasem jakiś żart), a dźwiękowcy też zresztą potrafią zepsuć. Potem oglądasz film i muzyka 2 razy głośniejsza od dialogów... a czasem i sama muzyka tragicznie dobrana do scen.
Więc tak, niechęć do "polskiej szkoły dźwiękowej" ma swoje uzasadnienia i z pewnością nie umila ona seansu.
Brednie. Ja zawsze oglądam filmy po angielsku, bo jestem polakiem urodzonym w UK i często muszę przewijać w kółko tą samą scenę bądź włączyć napisy, bo ciężko usłyszeć co aktorzy mówią przez głośną muzykę.
To nie wstyd dla dzwiekowców tylko wstyd producenów za braku hajsu na postprodukcję i/lub ponowne nagranie aktorów w studiu.
a druga sprawa że faktycznie aktorzy bełkoczą w polskim kinie i produkcji tv a na to żadna postprodukcja nie pomoże
Problem dźwięku i dialogów w polskiej kinematografii jest już chyba wręcz legendarny, więc albo Ty masz słuch nadzwyczajny albo po prostu jesteś złośliwy. Ze słuchem koleżanki wszystko ok, zapewniam.
zawsze mam ten problem z polksimi filmami czy serialami. muzyka zagłusza aktorów, raz musi byc głosniej raz ciszej. poznałam kiedys filmowca, powiedział że ten element (czyli łapanie i nagryw nie dzwięku) jets najtrudniejszym i najdrozszym elementem filmu i w polsce nie ma takiego sprzętu jak np w usa (czest oglądam po angielsku filmy i wszytko rozumiem a po polsku czyli w moim ojczystym czesto oglądam z napisami, chocby po nagileksu). takze lepiej nie bedzie,
Ja polskich filmów bez napisów nie oglądam. Jest dokładnie tak jak mówisz. Polscy aktorzy często bełkoczą pod nosem, a dźwiękowcy też mają w tym swój udział
to aktorzy mają grać jak w teatrze, czy mamy się czuć jakby coś faktycznie miało miejsce? To nie jest tak, że Polacy aktorzy bełkoczą, Tom Hardy też bełkocze, trzeba napisy włączać, nawet ludzie z USA sobie włączają napisy bo nic nie słychać kiedy aktor który gra typa który chleje codziennie wódę od małego bełkocze jak stary alkoholik BO GRA STAREGO BEŁKOCZĄCEGO ALKOHOLIKA! Ludzie! Przestańcie się kompromitować. Nienawidzę kiedy w polskich produkcjach typu Sexify "wszystko słychać", bo ludziom się podoba reinscenizacja rodem ze szkolnych teatrzyków, gdzie słyszą wszystko. Ha tfu, kinopsuje.